Na żaglach przez Hiszpanię, Gibraltar i Maroko
5400 km samolotem, 1300 km samochodem, 250 Mm żaglówką, 600 km pociągami, kilka przejazdów taksówką i dziesiątki kilometrów piechotą. W ciągu 15 dni zahaczyliśmy o 5 krajów na dwóch kontynentach. Zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć dokumentujących naszą przygodę.
Pierwszym etapem naszej przygody był rejs z Malagi do Casablanki zorganizowany przez Akademicki Klub Żeglarski. Rozpoczęliśmy od przelotu z Wrocławia do Malagi by zaokrętować się w Benalmadenie. Tam niestety zatrzymał nas sztorm, który przez dwa dni nie pozwalał nam opuścić portu. Kiedy morze się uspokoiło postawiliśmy żagle i pognaliśmy w stronę Gibraltaru.
Gibraltar to niewielkich rozmiarów brytyjskie terytorium zamorskie, którego punktem charakterystycznym jest wznosząca się 400 metrów nad poziom morza Skała Gibraltarska. Na jej terenie znajduje się rezerwat, w którym mieszka kilkaset magotów gibraltarskich. Z małpami tymi związana jest legenda głosząca, że kiedy magoty znikną z Gibraltaru, Brytyjczycy utracą tam swoje panowanie. Nic dziwnego więc, że traktują oni tę legendę poważnie. Na tyle poważnie, że do 1991 roku małpami opiekowało się wojsko, a obecnie dokarmianie ich przez turystów karane jest wysokimi karami pieniężnymi.
Patrząc na zdjęcia ciężko uwierzyć, że te małpki to prawdziwe diabły. Co więcej, diabły cierpiące na kleptomanię. Jakikolwiek obiekt pozostawiony bez wyraźnej opieki, w mgnieniu oka staje się ich zdobyczą. Zazwyczaj małpy ignorują ludzką obecność, jednak sprowokowane mogą posunąć się nawet do ugryzienia niepokojącego ich osobnika.
W Tarifie korzystamy z okazji i bierzemy kąpiel na styku Morza Śródziemnego z Oceanem Atlantyckim. Następnie żegnamy się z Europą i obieramy kierunek prosto na Casablankę (ze względu na ograniczenia w ubezpieczeniu łodzi, Casablanka jest jednym z nielicznych portów w Maroku w których możemy się zatrzymać).
Po pięciu dniach rejsu dopływamy do Maroka (port Al-Muhammadija), gdzie po kolejnych dwóch dobach kolejna załoga przejmie po nas łódkę i pożegluje w stronę Wysp Kanaryjskich. My postanawiamy jednak przedłużyć swój pobyt o kilka dni. Zwiedzanie Maroka rozpoczynamy od Casablanki i Rabatu. Następnie kierujemy się do Marrakeszu, gdzie planujemy wypożyczyć samochód.
Głównym celem naszego pobytu w Maroku jest nocleg na pustyni. Po drodze przejeżdżamy przełęczą Tizi n'Tichka przez góry Atlas, mijamy Warzazat, wąwóz Todra i niezliczone małe miejscowości. Nie licząc wyjazdu z Marrakeszu, poruszanie się samochodem po Maroku jest bardzo łatwe i przyjemne.
Niestety, do Merzougi docieramy zbyt późno by załapać się na nocleg pośród wydm (inną sprawą jest, że cena takiej rozrywki zdecydowanie przekracza nasz budżet). Decydujemy się na nocleg w hotelu na skraju pustyni (w którym nieco się denerwujemy, ponieważ właściciel najwyraźniej okazuje zbyt dużo niechcianego zainteresowania jedyną dziewczyną w naszym towarzystwie) i wyjście na wschód słońca na jedną z wydm. Wschód słońca okazuje się jedną z najpiękniejszych rzeczy, jakie do tej pory widziałem.
W drodze powrotnej wstępujemy jeszcze do atrakcji z listy światowego dziedzictwa UNESCO: Aït-Ben-Haddou. Ciekawostką jest, że osada odgrywała rolę miasta Yunkai w Grze o Tron!