Go back

Madera. Wyspa wiecznej wiosny

Madera zainteresowała mnie, kiedy planowaliśmy naszą żeglarską przygodę. Przyciągała uwagę soczystą zielenią, pięknymi widokami i wiosenną pogodą. Krótka wizyta na Azorach tylko zaostrzyła apetyt na Makronezję. Po zakończeniu żeglarskiej przygody, Madera pozostała na liście miejsc, które na pewno chciałbym zobaczyć.

Przez ostatnie dwa lata przeżywałem swoisty “kryzys fotograficzny”. W trakcie naszej rocznej podróży jachtem odwiedziliśmy jedne z najpiękniejszych wybrzeży Europy. Mimo to przez większość czasu aparat pozostawał w plecaku, a zazwyczaj nie opuszczał nawet kajuty. Poza sporadycznymi zrywami (na przykład wyjazd na Azory lub podczas pobytu zimą w Polsce) nie miałem motywacji do fotografowania. Bardzo mnie to męczyło, szukałem więc motywacji oglądając filmy na youtube, czytając artykuły i książki, próbując innych rodzajów fotografii i - jak chyba każdy fotograf - oglądając sprzęt. Ostatecznie stwierdziłem, że zmuszanie się do pasji nie ma sensu. Postanowiłem poczekać i mieć nadzieję, że chęć do fotografowania sama wróci.

W związku z tym, jadąc na Maderę nie poświęciłem wiele czasu na przygotowania fotograficzne. W przeciwieństwie do większości dotychczasowych wyjazdów nie nastawiałem się na robienie zdjęć, więc nie stworzyłem szczegółowej listy punktów widokowych, nie spakowałem drona i nie planowałem budzić się trzy godziny przed wschodem słońca. Do plecaka wrzuciłem aparat, dwa obiektywy, statyw i kilka filtrów (te ostatnie spokojnie mogły zostać w domu). Stwierdziłem, że jeśli zrobię ładne zdjęcia to świetnie, w innym przypadku nie będę rozczarowany.

Przeglądając po powrocie do domu folder ze zdjęciami stwierdzam, że wyjazd był wyjątkowo udany fotograficznie. Na pewno przyczyniła się do tego Jola, która wyciągała mnie na zachody słońca. Już drugiego dnia pobytu na Maderze trafiliśmy na efektowny zachód z pięknym widokiem. Po takim początku, po raz pierwszy od dłuższego czasu, nabrałem ochoty na fotografowanie.

Lizbona

Wyjazd zaczęliśmy w Lizbonie. Odwiedziłem ją po raz trzeci. W 2018 roku spędziłem tutaj raptem dwa dni podczas pierwszego wyjazdu do Portugalii. W 2020 roku “utknęliśmy” w trakcie dwutygodniowego sztormu i mieliśmy okazję poznać ją trochę lepiej. Bardzo lubię to miasto, zwłaszcza jego lokalizację: na wzgórzach, u ujścia rzeki Tag, nad brzegiem oceanu.

Madera

Po przesiadce w Lizbonie, przelecieliśmy 1000 km nad Oceanem Atlantyckim i znaleźliśmy się na Maderze. Korzystając z pięknej pogody już pierwszego dnia zaczęliśmy zwiedzanie. Madera jest gęsto pokryta siecią lewad (kanałów irygacyjnych transportujących wodę, głównie z deszczowej północy na południe wyspy). Wzdłuż części z nich poprowadzone zostały świetnie oznakowane szlaki turystyczne, przebiegające czasami ostrymi zboczami, wąskimi ścieżkami w lasach wawrzynowych i wydrążonymi w skałach tunelami.

Fanal

Las Fanal to jedno z najbardziej popularnych miejsc na wyspie. Las znany jest z utrzymującej się przez większość roku mgły. W połączeniu z poskręcanymi drzewami i otwartą przestrzenią, tworzy to magiczny klimat niczym z powieści fantasy.

Wybrzeże

Klify Madery należą do jednych z najwyższych na świecie, sięgając momentami prawie 500 metrów wysokości. Wyspa jest prawdziwym rajem dla fotografów krajobrazu. Największe wrażenie zrobił na mnie szlak PR8 wiodący do Ponta de São Lourenço, poprowadzony poszarpanym wybrzeżem we wschodniej części wyspy.

Pico Ruivo

Niemal każdy dzień zaczynaliśmy od sprawdzenia kamerek internetowych. Wyższe partie Madery często schowane są w chmurach, jednak czasami zjawisko inwersji tworzy piękny spektakl. Wracając z jednej z krótkich wycieczek górskich, zobaczyliśmy w internecie, że szczyty wyłaniają się z chmur. Pojechaliśmy na parking znajdujący się poniżej Pico Ruivo (najwyższego szczytu Madery) i już po kilkudziesięciu minutach byliśmy na szczycie.

Jak wspomniałem na wstępie, wyjeżdżając na Maderę nie przygotowywałem się na zrobienie wielu zdjęć. Już w trakcie wyjazdu byłem zaskoczony tym, jak często sięgam po aparat. Niemal w każdym zakątku wyspy znajdowało się coś wartego uwiecznienia, a otaczająca mnie natura zachęcała do fotografowania.