Go back

Autostopem przez Islandię

„Stopem po Islandii pod koniec września? Jesteście szaleni!” skomentował pierwszy kierowca, który nas podwoził. A jednak udało się – w 7 dni przejechaliśmy z 28 kierowcami ponad 1150 km i przekonaliśmy się, że Islandia jest tak piękna (a równocześnie tak nieobliczalna), jak ją opisują.

Islandia była moim największym marzeniem odkąd zobaczyłem zdjęcia na 500px.com. Z każdym obejrzanym zdjęciem (zwłaszcza od czasu erupcji Eyjafjallajökull w 2010), z każdym przeczytanym artykułem i obejrzanym filmem, zakochiwałem się w wyspie, której nie widziałem wcześniej na oczy. Co ciekawe, nie kwapiłem się jednak do wizyty. Trochę obawiałem się, że Islandia może okazać się nie aż tak magiczna jak sobie to wyobrażam (Syndrom paryski) albo pogoda popsuje moje plany. Najbardziej jednak bałem się, że z powodu braku umiejętności lub obejrzenia zbyt wielkiej liczby zdjęć, nie będę w stanie zrobić żadnych świeżych ujęć.

W tym roku zdecydowałem się jednak pojechać. W końcu nie oznacza to, że już nigdy więcej tam nie wrócę (zdecydowanie)! Po 7 dniach okazało się, że Islandia jest rzeczywiście tak piękna, zjawiskowa i magiczna jak ją sobie wyobrażałem.

Podobno na Islandii mawia się: „Jeśli nie podoba Ci się pogoda, poczekaj pięć minut”. Zgadam się z tym w 100%. Zdjęcia powyżej i poniżej zostały zrobione w ciągu pół godziny.

W trakcie planowania wycieczki miałem kilka wątpliwości związanych z autostopem, zwłaszcza, że końcówka września nie jest popularna wśród turystów. Jak się jednak okazało, łapanie stopa działa tam idealnie. Średnio przejeżdżaliśmy dziennie 200 km, co jest bardzo dobrym wynikiem biorąc pod uwagę fakt, że staraliśmy się jak najmniej czasu spędzać w samochodzie!

Spotkaliśmy wspaniałych ludzi z całego świata (również z Polski). Niektóre podwózki były bardzo krótkie, inne trwały cały dzień. Zauważyliśmy pewną zależność: podczas okropnej pogody (silny deszcz i huraganowy wiatr) zatrzymywali się głównie Islandczycy, podczas gdy pogoda była ładna (co czasami zdarza się na Islandii), podwozili nas turyści.

Zwiedziliśmy głównie południową część Islandii, zaczynając od Garður na zachodzie i kończąc w Jökulsárlón na wschodzie. Dodatkowo objechaliśmy tzw. Golden Circle. Pewnie udałoby nam się objechać całą wyspę dookoła, ale tak naprawdę nie chcieliśmy tego. Woleliśmy jechać powoli, rozkoszując się przepięknymi krajobrazami i przypadkowymi rozmowami. Następnym razem na celowniku znajdą się zapewne Fiordy Zachodnie, które większość spotkanych osób opisywała jako najpiękniejszą część Islandii.